poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Sprawy spadkowe po praprapradziadkach

      Zgodnie z obietnicą zawartą w poprzednim poście, opisuję dokładniej to, czego dowiedziałem się z akt spraw spadkowych po moich praprapradziadkach - Wojciechu i Mariannie Młodawskich i Wojciechu Kselu.  Cała historia zaczęła się od przypadkowego (a może mała ingerencja przodków?) wpisania nazwiska panieńskiego mojej Mamy w bazie SEZAM. Szczerze mówiąc, to na nic nie liczyłem, ale wyniki były zaskakujące!  Znalezionych zostało aż 16 jednostek archiwalnych zawierających nazwisko Młodawski. Większą część stanowiły rekordy typu "sprawa majątkowa", "zatarg majątkowy", czy "sprawa spadkowa". Oczywiście były też inne wyniki (np. indeks urodzonych lub zmarłych z par. Radom za rok 1835).  Moją uwagę zwróciły znajome mi nazwiska, które pojawiały się razem z nazwiskiem Młodawski.  Pierwsze to Augustyniak - brat mojej praprababci Marianny Boruń (zd. Ksel). Następne Szcześniak - panieńskie nazwisko 4xprababci. Kolejnym było nazwisko Lisowski i tutaj się zatrzymałem.  Nazwisko Lisowski pojawia się wśród moich przodków ze strony pradziadków Jana i Marianny Młodawskich.  Matką Jana, a moją praprababcią była Ludwika z Lisowskich Młodawska.  Z kolei prababcią jego żony (a moją 4xprababcią) była Agata z Lisowskich Boruń.  Świadczy to o ich prawdopodobnym pokrewieństwie, chociaż na obecną chwilę z powodu braku metryk nie mogę tego potwierdzić lub zaprzeczyć.
       Zapis przy którym się zatrzymałem dotyczył podziału majątku po zmarłych Wojciechu i Mariannie Młodawskich.  Zaraz, zaraz,  przecież tak samo nazywali się moi praprapradziadkowie ! Powódką była Katarzyna Lisowska. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakaś krewna od strony rodzeństwa Marianny, bo ona była z domu Lisowska, jednak przypomniałem sobie, że przecież Wojciechowi i Mariannie w 1838r. urodziła się córka Katarzyna, która tydzień po trzydziestych urodzinach poślubiła Józefa Lisowskiego ! Sprawa miała miejsce w 1882r., czyli na rok po śmierci prapraprababci Marianny z Lisowskich Młodawskiej.

      Znam już sygnaturę, więc można powiedzieć, że "jestem w domu".  Nie wiedziałem jednak jak dużo stron składa się na  (i jeszcze jedną, o której później) akta sprawy.  Otrzymałem wówczas od jednego z genealogów informację, że sprawa spadkowa dot. jego krewnych zawarta była na 35 stronach (nie licząc tych pustych, bo ogółem stron było więcej).  Niestety wówczas nie mogłem sobie pozwolić na skany, czy kserokopie, więc liczyłem na czyjąś pomoc. Po wielu miesiącach w końcu nadeszła i ostatecznie 12 lipca 2013r. otrzymałem od Pani Edyty Dudy fotokopie tych dokumentów :)   Było to la mnie bardzo ekscytujące, ponieważ to pierwsze zetknięcie z takim rodzajem dokumentacji, który dotyczy moich przodków !
Na akta takiej sprawy składają się:
- wniosek (prośba) powódki; w tym przypadku była to córka zmarłych Wojciecha i Marianny Młodawskich - Katarzyna z Młodawskich Lisowska. W piśmie tym została zawarta informacja o pozostawionym po nich inwentarzu:
  "przestrzeni 12 morgow 176 prętów i budowle gospodarskie dom, stodoła i obora"

    Sukcesorami tegoż majątku było sześcioro dzieci, wszyscy pełnoletni, a mianowicie:

" 1. Ja prosząca Katarzyna Lisowska
2. Mateusz Młodawski
3. Ewa Tasakowska
4. Kazimierz Młodawski
5. Karol Młodawski
6. Józef Młodawski "

       Dalej można przeczytać o tym, kto wówczas zarządzał gospodarstwem i dlaczego powódka wniosła sprawę do sądu.

"obecnie tym majątkiem zarządzają bracia rozdzieliwszy się po połowie Kazimierz i Mateusz Młodawscy, a nam nic nie chcą udzielić - przeto upraszam Sądu Gminnego o rozdział tego majątku między nas sukcesorów wyżej wspomnianych." 

       Następna strona to świadectwo, w którym zawarte zostały dane nt. przestrzeni posiadanej przez Wojciecha Młodawskiego (potwierdzenie danych z wniosku Katarzyny Lisowskiej), następne osiem stron stanowią metryki dot. rodziny Młodawskiej - akta zgonów Wojciecha i Marianny, a także sześć wypisów z ksiąg ochrzczonych dot. narodzin ich dzieci - Katarzyny, Mateusza, Ewy, Kazimierza, Karola i Józefa.  Kolejne sześć kartek to coś w rodzaju zawiadomienia o tej sprawie. Na każdej jest wpisano jedno z dzieci (córki wpisane są z mężami) Wojciecha i Marianny, a także informacja, że sprawa dotyczy podziału majątku po Wojciechu Młodawskim. Następne dwie strony to protokoły, w których zostaje zapisany podział majątku na sześciu spadkobierców.  Na odwrocie przedostatniej karty znajduje się zapis o tym, że w 1926r. wydano Michałowi Młodawskiemu odpis tego wyroku.  Najprawdopodobniej chodzi o Michała, syna Karola i Rozalii Młodawskich, urodzonego w Szałasie w 1876r. 


       Druga sprawa dotyczyła rozdzielenia majątku po praprapradziadku Wojciechu Kselu. Był on ojcem mojej praprababci Marianny z Kselów Boruniowej. Była to córka z pierwszego małżeństwa z Marcjanną z Błońskich, zmarłej w 1854r.  Trochę ponad miesiąc później Wojciech wziął ślub z Franciszką Zapałą, z którą miał syna Adama, ur. 01.11.1856r.  Adam został półsierotą mając blisko 3,5 miesiąca. Z kolei dzieci z jego pierwszego małżeństwa zostały sierotami mając 9 i 13 lat (wspominałem już o nich na blogu prawie pół roku temu - Historia dwóch sierot ).


      Sprawa miała miejsce w sierpniu 1883r. Powódką była wdowa po Wojciechu Kselu - Franciszka z Zapałów primo voto Ksel  secundo voto Karpeta.  Forma całej dokumentacji jest bardzo podobna do tej dotyczącej spadku po Młodawskich. Pierwsza strona to był wniosek (prośba) powódki Franciszki zamężnej Karpeta (wcześniej żony Wojciecha Ksela). Ciekawe jest umiejscowienie tej kolonialnej osady o rozległości morgów 24, prętów 153. - dom mieszkalny i stodoła. Okazuje się, że znajduje się ona we wsi Szałas. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Wojciech Ksel całe życie mieszkał w Długojowie (tam się urodził i zmarł).  Po śmierci Wojciecha, jego dwójką osieroconych dzieci zajął się dziadek po kądzieli - Filip Błoński. W końcu przyszedł czas na usamodzielnienie się i 18-letni Walenty Ksel w 1863r. pojął za żonę 21-letnią Rozalię Szcześniak ze wsi Szałas Stary (później Szałas, wraz z dawnym Szałasem Nowym).


    Nie wiem więc czemu druga żona mojego praprapradziadka Wojciecha zwróciła się do sądu z prośbą o rozdzielenie majątku, skoro pierwsi jego potomkowie pojawili się tam wiele lat po jego śmierci.  Kiedy w 1870r. ślub brała moja praprababcia (córka Wojciecha), to zapisano wówczas, że urodziła się w Długojowie, ale zamieszkała w Szałasie Nowym.


    Według podania, sukcesorami byli Franciszka Karpeta, Walenty Ksel, Marianna z Kselów Boruniowa, Adam Ksel.  Dalej zostały załączone cztery metryki (kolejno metryki chrztów Adama, Walentego i Marianny Kselów i ostatnia metryka zgonu Wojciecha Ksela/Xel(l)a).  Następna karta to wyrok, w którym zostało zapisane, że dzieci Marianna (moja praprababcia) i Adam otrzymują po 6 mórg, zaś syn Walenty otrzymuje resztę, ponieważ to on dotychczas zajmował się tą ziemią.

   Na tym mniej więcej koniec dokumentów z tej sprawy spadkowej.  Ogółem dokumentacja tego typu jest bardzo ciekawa, bo możemy poznać spory naszych przodków, a także inwentarz, który posiadali.  Może to być także bardzo pomocne, jeśli brakuje ksiąg metrykalnych za lata, kiedy rodzili się nasi przodkowie i ich krewni.  Gdybym wcześniej nie znał tych danych, to wzbogaciłbym się o wiedzę, kiedy zmarli praprapradziadkowie Młodawscy, poznałbym daty narodzin szóstki ich dzieci. Od strony Kselów, poznałbym datę zgonu praprapradziadka i dowiedziałbym się, że miał on troje dzieci, które dożyło dorosłości, miał dwie żony, a także kilka dat z ich życia.  Dlatego też polecam tego typu dokumentację, niezależnie od tego, czy księgi metrykalne są, czy ich nie ma.  Każdy zapis o przodkach jest dla mnie ważny, więc staram się przebadać każdy możliwy trop i zdobyć kopie jakiejkolwiek dokumentacji !

2 komentarze :

  1. Wow. Ale ta tematyka jest zagmatwana. I dlatego też tego typu sprawy zleciłem do sprawy spadkowe opole, gdyż tam są specjaliści w tej od tej materii.

    OdpowiedzUsuń